Artykuły, Małżeństwo, Relacje

Modele relacji małżeńskich cz. 2

Różne oblicza dominacji 

Ponieważ w moich książkach i na prowadzonych przeze mnie warsztatach zazwyczaj zdecydowanie odradzam jakikolwiek model hierarchiczny relacji małżeńskiej, uznałam, że powinnam szczegółowo wyjaśnić co mam na myśli. Szczególnie, że w środowiskach katolickich bardzo mocno w dzisiejszych czasach słyszalny jest apel do mężczyzn o powrót do tradycyjnej roli „głowy rodziny”. Nie dziwi mnie chęć dowartościowania męskości w czasach ogólnego kryzysu małżeństw i agresywnego feminizmu. Męskość i kobiecość rzeczywiście wymagają wsparcia, a ich dobre rozumienie jest warunkiem rodzinnego szczęścia. Rzecz w tym, że nie da się ocalić rodzin próbując na siłę powracać do modelu patriarchalnego, który nie bez przyczyny uległ erozji. Minęły czasy patriarchów i ścisłego podziału obowiązków pomiędzy kobietami i mężczyznami. Świat bardzo się zmienił i inne wyzwania czekają na rodzinę. Chyba jeszcze trudniejsze niż polowanie i walka z wrogiem przy pomocy szabli. Nie da się więc zawrócić Wisły kijem. Szczególnie, że współczesne wyobrażenia patriarchatu słabo się mają do rzeczywistości i wątpię, by nasi pradziadowie aprobowali niektóre pomysły mężczyzn czy kobiet XXI wdrażających rzekomo tradycyjne wartości… Lepiej przyjrzeć się sprawie dokładniej. Spróbujmy poważnie potraktować teologię Jana Pawła II i zastosować ją w praktyce (o interpretacji JPII pisałam w cz.I artykułu). Na początek niezwykle ważne rozróżnienie, które nam umyka:

Czym innym jest model rodziny, a czym innym model relacji małżeńskiej!

  1. Model rodziny obejmuje praktyczne zasady funkcjonowania całej rodziny: podział odpowiedzialności, zasady podejmowania decyzji w sprawach bieżących, podział obowiązków i ustalenie obszarów zarządzanych przez męża albo żonę. W ramach tego modelu mąż (lub żona) może być „głową domu” czyli liderem rodziny. Można też podzielić się obszarami zarządzania, lub można co jakiś ustalony czas zmieniać lidera. Najbardziej  optymalny jest taki podział obszarów zarządzania, który wykorzystuje indywidualne talenty obu stron i jednocześnie jest akceptowany przez obie strony.
  1. Model relacji małżeńskiej dotyczy bezpośrednio relacji mąż-żona i dotyka najgłębszego elementu i sensu tej relacji czyli miłości. W praktyce od tego modelu zależy podstawowe ustalenie zasad dotyczących:  JEGO, JEJ, ICH ZWIĄZKU I WYBORU MODELU CAŁEJ RODZINY 

Model relacji małżeńskiej rzutuje na sposób podejmowania decyzji fundamentalnych, dotyczących spraw najważniejszych i ważnych. W ciągu naszego życia rodzinnego podejmujemy setki takich decyzji. Dotyczą one zarówno naszego małżeństwa, jak i małżonków – każdego z osobna, naszych dzieci oraz dalszej rodziny. Jedną z najważniejszych decyzji jakie musimy podjąć jest właśnie wybór modelu rodziny. Ważne jest nie tylko to, który model zostanie wybrany, ale i to, jak będzie realizowany. 

Jeżeli te wszystkie decyzje zapadają wspólnie, są uzgodnione i zaakceptowane przez obie strony, jest to relacja partnerska. Nawet jeśli ta wspólna decyzja będzie wyborem tradycyjnego modelu rodziny z mężem w roli „głowy”, którego zadaniem jest zadbanie o byt i bezpieczeństwo rodziny i uszczęśliwienie wybranki serca. Wbrew pozorom tradycyjny model nie oznacza tylko władzy ale i odpowiedzialność oraz obowiązki, o czym współczesny świat całkowicie zapomniał (dotyczy to zarówno przeciwników jak i wielu entuzjastów patriarchatu)… Tak więc relacja partnerska może prowadzić zarówno do wyboru modelu rodziny z mężem albo żoną na czele jak i do dowolnego podzielenia się obszarami zarządzania. Co najlepiej wybrać? Jest to temat wart przemyślenia!

Nawet jeśli potraktujemy rodzinę „po męsku” czyli jako rodzaj przedsiębiorstwa, które powinno funkcjonować efektywnie i być skutecznie zarządzane, to z pewnością zauważymy, że dzisiejsze metody zarządzania różnią się od brutalnego kapitalizmu z XIX czy nawet metod XX wieku. Mamy więc np. zarządzanie partycypacyjne, zarządzanie projektami, zarządzanie zwinne. Gołym okiem widać, że nie zawsze silny lider jest gwarancją sukcesu. Tym bardziej dotyczy to rodziny, gdzie sukcesu nie mierzy się ilością wykonanej pracy, luksusem czy podziwem sąsiadów, ale trwałością i mocą więzi miłości, które spajają małżeństwo i rodzinę. 

Jeżeli w małżeństwie jedna ze stron przejmie stery i narzuci własną wizję rodziny, uważając że wie lepiej i ma prawo podejmować ostateczne decyzje (z dowolnych powodów), a druga pogodzi się z losem  – mamy dominację. Może to być wybór patriarchatu lub matriarchatu, a nawet modelu rodziny partnerskiej/partycypacyjnej. Nie zmienia to faktu, że relacja małżeńska nie jest już partnerska tylko hierarchiczna. Ktoś tu wymusił rozwiązania i forsuje je w praktyce, ponieważ uważa, że ma do tego prawo. Jeśli druga strona nie pogodzi się z decyzjami, które zapadły bez jej akceptacji – rozpoczyna się proces małżeńskiej walki o władzę, który nazywam „grą o tron”.

Innymi słowy albo małżonkowie wspólnie ustalą jaką wizję małżeństwa i rodziny chcą realizować, albo jedno z nich narzuci swoją wolę w praktyce życia codziennego. 

Paradoksalnie najczęściej młodzi małżonkowie nie są świadomi istnienia jakichkolwiek modeli relacji czy rodziny i wcale nie wybierają ich celowo. Nawet o tym nie myślą ani nie rozmawiają. Po prostu bezrefleksyjnie powielają wzorce z domu rodzinnego, nawet jeśli ich nie akceptują… Pewne zachowania i oczekiwania wydają im się oczywiste, naturalne i nie wymagające dyskusji ani specjalnej zgody małżonka. Albo starają się realizować jakąś ideologiczną wizję, którą mają w głowie. Tak wyglądają skromne początki dominacji.

Wcale nie musi być tak, że pewny siebie mężczyzna przejmie w domu rolę głowy rodziny i będzie zarządzał na bieżąco żoną i dziećmi. Równie dobrze może on narzucić żonie, aby sama zajmowała się sprawami rodziny i decydowała o wszystkim, łącznie z budżetem, ponieważ on woli uchylać się od spraw domowych i całkowicie poświęcić się pracy zawodowej albo hobby. Taka sytuacja mogłaby pozornie uchodzić za matriarchat– bo kobieta będzie niepodzielnie rządzić w domu i trzymać kasę, ale w rzeczywistości to nie ona podjęła taką decyzję. Została jej narzucona. Żona może być zmęczona i przytłoczona zrzuconą na nią odpowiedzialnością, może czuć się osamotniona w codziennych zmaganiach z dziećmi ale nie może nic zrobić, gdyż nie ma realnego wpływu na męża. To on decyduje w sprawach podstawowych (gdyż decyduje o tym, o czym chce decydować)  – więc relacja małżeńska jest hierarchiczna. Rządzi mąż. 

Bywa, że to żona gra w związku pierwsze skrzypce i wprowadza swoje zasady. Nie zawsze to będzie matriarchalny model rodziny. Znam sytuacje, gdy to właśnie kobieta, pełna temperamentu i energiczna, od początku dominująca w związku, na pewnym etapie życia dochodziła do wniosku, że to mąż powinien być „głową rodziny” i wziąć na siebie odpowiedzialność za podejmowanie decyzji. Zawsze miało to związek z kryzysem w związku, albo do takiego kryzysu prowadziło… Na przykład jedna z pań zrobiła domową rewolucję i wymuszała na zdumionym mężu aby przejął funkcję lidera. Co dziwne, była ona święcie przekonana, że w ten sposób powraca do ustalonego przez Boga patriarchatu i staje się żoną poddaną mężowi. Walcząc z mężem, który wcale nie widział sensu takiej zmiany – nie dostrzegła, że to ona narzuca swoją wizję. Mąż tymczasem był zwolennikiem relacji partnerskiej, a w rodzinie odpowiadała mu rola „rycerza królowej”, w której to roli świetnie funkcjonował przez lata. Gdyby żona faktycznie zdołała przeforsować własną wizję „patriarchatu” – byłaby to relacja hierarchiczna, ale wcale nie ze strony męża. Nadal rządziłaby żona, tylko obecnie narzucałaby inny model funkcjonowania rodziny. I to model, w którym mąż zupełnie się nie odnajdywał, ale teoretycznie miałby dzierżyć władzę…

Mam nadzieję, że ten przydługi wywód pokazał różnice pomiędzy modelem relacji małżeńskiej a modelem funkcjonowania rodziny w świecie. Podsumowując – nie jestem przeciwna żadnemu modelowi rodziny. Małżeństwo ma prawo wybrać sobie lidera rodziny, lub zastosować „partycypację” w zarządzaniu domem. Byleby zrobili to wspólnie, uznając relację miłości małżeńskiej za podstawę. W tej relacji nie ma miejsca na hierarchię – tu powinno być partnerstwo, nie hierarchia. Miłość jest podstawą relacji i wszelkie schematy mają funkcję pomocniczą. Są dobre tylko wtedy, gdy służą miłości. Jeśli prowadzą do zranień i osłabiają miłość – należy je wyrzucić do pobliskiego kosza. 

Jak pokazywał to Jan Paweł II, w małżeństwie wzajemna powinna być i pomoc, i miłość, i posłuszeństwo. Tak postępując rzeczywiście zbudujemy trwałe i szczęśliwe związki i wybierzemy właściwe dla nas sposoby funkcjonowania rodziny na codzień. Które z nich są najlepsze i najskuteczniejsze? O mocnych i słabych stronach różnych modeli rodziny, także tej patriarchalnej napiszę dopiero w części 3, bo przecież artykuły na blogu nie powinny mieć rozmiarów książki…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s